Zimno, zimniej…Porterówka
Nie wierzę, że znowu zaczynam po tak długiej przerwie, po prostu nie wierzę. Witam więc w kolejnym odcinku „będę pisać regularnie” oraz „tym razem już na pewno !” Zaczynam więc od początku i dzisiaj zapraszam Was na rozgrzewającą porterówkę! To ciekawy sposób na zagospodarowanie wolnej butelki porteru bałtyckiego, który stoi już i stoi w lodówce/piwniczce. Dobrze jednak użyć piwa, które będzie po prostu smaczne, bowiem jak z każdym rodzajem dania- zły dodatek może tylko spaprać danie, dobry zawsze je podniesie na smakowe wyżyny. Nalewkę można dowolnie modyfikować i uzupełniać różnymi smakami; można dodać przypraw korzennych, skórki cytrusów, płatków dębowych; zmodyfikować poziom cukru i dosłodzić wedle swojego smaku i gustu. Widziałam też przepisy zarówno na bazie wódki lub spirytusu, jak i takie gdzie bazowym alkoholem jest na przykład rum. W sumie jak się tak zastanowię to nalewka na wędzonym porterze byłaby na pewno ciekawa. Ja polecę Wam dość uniwersalną recepturę, na nalewkę o pośredniej słodyczy i w wersji klasycznej, z wanilią. Zapakowana w ładną butelkę stanowi idealny prezent dla osób lubiących mocne, aromatyczne alkohole. Przepis od mojej mamy:).
Porterówka
- 1 litr porteru bałtyckiego dobrej jakości
- 3/4 szklanki cukru białego lub trzcinowego
- laska wanilii
- spirytus o mocy 95% w ilości 0,8 litra (jak ktoś chce mocniejszą porterówkę to może być 1 litr)
Piwo wlewamy do garnka i ustawiamy na małym ogniu. Dodajemy cukier i przeciętą na pół laskę wanilii. Podgrzewamy aż do rozpuszczenia cukru. Starajmy się nie zagotować, bo cały alkohol wyparuje. Gdy piwo z cukrem zupełnie już wystygnie dolewamy spirytus i rozlewamy do butelek(laska wanilii też może powędrować do butelki). Odstawiamy na co najmniej tydzień, a najlepiej minimum miesiąc. Po tym czasie nalewka gotowa jest do spożycia. Smacznego!