Bajzel na blacie i marchewka po koreańsku

Bajzel na blacie i marchewka po koreańsku

Browar Maltgarden przyzwyczaił nas do bardzo konkretnej estetyki: etykiety w „marmurkowe” maziajki o pastelowej tonacji i długie anglojęzyczne nazwy piw. Tym bardziej jakiś czas temu zaskoczył mnie jeden z ich wypustów o bardzo zwięzłej jak na nich, dwuczłonowej nazwie. Zaskoczył – to mało powiedziane. Gdy z półki mignął mi na puszce napis Desktop Mess, poczułam, jak gdyby ktoś w dwóch słowach streścił moje życie, a szczególnie jego ostatni rok 🙂 Tak, pierwszy raz od bardzo długiego czasu kupiłam piwo głównie, a może nawet wyłącznie, dla nazwy!

No dobra, ale co w tym takiego szczególnego? Bałagan na biurku (albo na pulpicie komputera) to dość pospolita rzecz. Dodałabym autoironicznie, że osiągam w tej dziedzinie niepospolitą biegłość. Jednak w ciągu ostatniego roku, gdy często pracuję zdalnie, przeszłam samą siebie. Począwszy od wiosennego lockdownu moim ulubionym kawałkiem home office stała się… kuchnia. Praca, dokumenty, zdalne spotkania, gotowanie, warzenie, opracowywanie metryczek po konkursach, kombucha i kiszonki – wszystko to skumulowało się na kuchennym blacie, powodując często niezły bajzel. Wieczorami dochodziła do tego jeszcze nauka, bo po wielu latach przerwy zabrałam się za szlifowanie rosyjskiego na kursie – a jakże, online! I właśnie tam zapoznałam się z chyba największą swoją kulinarną fascynacją ostatnich miesięcy, która – jak stwierdziłam po namyśle – fajnie komponuje się z piwem z zabałaganionym biurkiem (vel blatem) w nazwie.

Marchewka po koreańsku to popularna w Rosji, Ukrainie i innych krajach dawnego ZSRR przystawka do dań. Nazwa może początkowo wydawać się tak wiarygodna niczym nasza słynna ryba po grecku, ale ma realną i ciekawą historię. Potrawa jest częścią kulinarnego dziedzictwa Koryo Saram – koreańskiej diaspory, która od XIX w. osiedlała się we wschodniej części ówczesnego Imperium Rosyjskiego w poszukiwaniu sprzyjających warunków życia i pracy. Nie mając dostępu do części tradycyjnych produktów i przypraw swej narodowej kuchni, przybysze kreatywnie starali się zastąpić je innymi. W latach 30. XX w. na fali konfliktów między sowiecką Rosją a jej dalekowschodnimi sąsiadami, zadomowieni już Koreańczycy byli przymusowo przesiedlani do centrum i na zachód ZSRR. W ten sposób kuchnia Koryo Saram rozpowszechniła się w różnych republikach Związku Radzieckiego i do dziś obecna jest na stołach naszych wschodnich ziomków. Co ciekawe, na samym Półwyspie Koreańskim marchewka przyrządzona wedle „emigracyjnego” przepisu była do niedawna praktycznie nieznana! Pokochałam to cudo i przyrządzam zawsze w ilości jak dla wojska – poniższe proporcje możecie zawsze zmniejszyć 🙂

Składniki:
• 1 kg marchwi
• główka czosnku
• 8-10 cm kawałek świeżego imbiru
• 1-2 łyżki ziaren kolendry
• 1-2 łyżki papryki słodkiej
• po 1 łyżce stołowej soli, pieprzu, cukru
• po 2-3 łyżki stołowe oleju słonecznikowego lub rzepakowego oraz octu
• opcjonalnie: ostra papryka, olej sezamowy, sezam

Umytą i obraną marchew strugamy ząbkowanym obierakiem w cienkie paseczki, trzemy na tarce lub tniemy w blenderze. Dodajemy zmiażdżony czosnek i imbir, utłuczoną w moździerzu kolendrę, rozgrzany na patelni olej, a także ocet oraz pozostałe przyprawy. Wszystko dokładnie mieszamy i wstawiamy na kilka godzin lub na noc do lodówki, aby się „przegryzło”. Jeśli lubimy bardzo pikantne potrawy, możemy dorzucić też nieco ostrej papryki, a jeżeli chcemy podkręcić orientalny charakter surówki – tuż przed podaniem skropić ją odrobinką oleju sezamowego czy posypać ziarnami sezamu.

Słodko-ostry charakter przystawki – oczywiście najlepiej w towarzystwie głównego dania – stanowić będzie ciekawą kontrę dla w sumie dość nobliwej i ułożonej Double IPA od Maltgardena. Nieco wbrew „hazy” i „DDH” na etykiecie jest to po prostu smaczna, klasyczna DIPA niczym z czasów zanim oba wymienione trendy spopularyzowały się w polskim krafcie. Nad potężną słodową podstawą w smaku i aromacie unoszą się raczej nuty białych owoców, a dopiero na dalszym planie cytrusowość czy iglastość z wykorzystanych w recepturze chmieli Simcoe i Mosaic.

Jakie główne danie będzie odpowiednie do takiej surówki? Zasięgnąwszy informacji u znajomych z Ukrainy, dowiedziałam się, że marchewkę po koreańsku dość uniwersalnie serwuje się do przeróżnych dań: mięs, ryb, pierogów z rozmaitymi nadzieniami, pieczonych warzyw czy wytrawnych placków. Gdy kończę pisać ten tekst, oczyma (i śliniankami!) wyobraźni widzę jeszcze paseczki marchewki lądujące jako dodatek w burgerze – wołowym lub wegetariańskim. I pewnie w takiej roli wypróbuję je następnym razem. Patrząc na popularność wszelakich surówek jako przystawek do obiadów w kuchni polskiej, na pewno nie będziecie mieli problemu z zestawieniem. Smacznego i na zdrówko!